Andrzej Rojowiec

Pan Rojowiec zjawił się w mieszkaniu wraz z pomocnikiem. Zakres prac obejmował gładzie w całym mieszkaniu oraz wykończenie łazienki - w tym podłączenie instalacji sanitarnej.
Po krótkim czasie zorientowaliśmy się, że poziom wykonania prac
w łazience pozostawiał wiele do życzenia, na co zwracaliśmy kilka razy grzecznie uwagę. Po trzech tygodniach "prac" pan Andrzej zniknął bez słowa, zabierając swoje rzeczy i zostawiając do połowy rozgrzebaną łazienkę. Kafle na ścianie ułożone krzywo
i przycięte niechlujnie, do tego brak utrzymania elementarnego porządku. Jedynym plusem tego były prawidłowo położone gładzie - niestety nie przez pana Andrzeja. W ogólnym rozrachunku - nikomu nie polecam, strata czasu, materiału, nerwów i pieniędzy.

Pan Rojowiec obejrzał kawalerkę do remontu, dopytywał o wyceny poprzedników. Swoją wycenę podał natychmiast po obejrzeniu pomieszczeń. Na portalu Fixly.pl zaraz po spotkaniu wyszczególniłem zakres prac remontowych ustalonych podczas oględzin w wymaganym przez wykonawcę czasie. Ggdyż ten zakres prac chciałem zawrzeć w zawieranej umowie. Robię tak gdyż ustalany zakres prac"na gębę" lubi się czasami "kurczyć" u niektórych wykonawców. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi na portalu od p. Andrzeja.
PO kilkunastu dniach milczenia - wykonawca zawiadomił mnie SMSem - że rezygnuje.

W mojej opinii Pan Andrzej Rojowiec jest beznadziejnym „fachowcem od remontów od A do Z który jest na rynku od 12 lat” - moja rada trzymać się od takiego „fachowca” jak najdalej. Obejrzał mieszkanie, opowiedziałam w jaki sposób bym chciała zrobić remont: - „nie ma problemu” powiedział „fachowiec” Andrzej Rojowiec i rzucił mi kwotę. „A co wchodzi w podaną kwotę, proszę o wyszczególnienie?” - zapytałam – „Wszystko o czym rozmawialiśmy – remont kompleksowy” - odpowiedział "fachowiec". Niestety głupio podpisałam umowę bez szczegółowo podanych prac. „Fachowiec” zadeklarował skończyć prace w ciągu dwóch tygodni, jednocześnie wyciągając pieniądze za „skończone etapy i zakup materiałów”. Po 3 tygodniach „prac” miałam krzywo położoną gładź (na co była zwracana uwaga) i problem z elektryką, bo okazało się ze „fachowiec” Andrzej Rojowiec nie wie jak to zrobić i deklaruje częściowe poniesienie kosztów za elektryka zewnętrznego. Skończyło się "wciskaniem" mi krzywych ścian jako świetnie wykonanej i skończonej roboty, wiszącymi drutami z sufitu i ścian i ucieczką „fachowca” w niewiadomym kierunku. Na prośby o dokończenie prac lub zwrotu pieniędzy krzyknął o „pięknie wyszpachlowanych powierzchniach”, kosztach za benzynę, straty moralne, noszenie materiału, i elektryka - za którego jednak muszę zapłacić ja!