fachowcy

FACHOWCY FIXLY: Fachowość to pasja i ciężka praca

„Nie dzielę zleceń na mniej i bardziej ważne, czy ciekawe. Biorę wszystkie zlecenia, które jestem w stanie zrobić dobrze. W ciągu wielu lat pracy nauczyłem się, że czasami od drobnego zlecenia może zacząć się naprawdę duży i ciekawy projekt. … bardzo lubię ciekawe realizacje, które wymagają szczegółowego zaprojektowania. Dlatego ostatnio dużo czasu spędzam nad projektowaniem i wykonywaniem instalacji elektrycznych inteligentnych domów.” opowiada Piotr Witkowiak z Poznania

 

Piotr Witkowiak prowadzi firmę od 1992 roku. Z wykształcenia jest elektronikiem. Ponieważ od zawsze ciekawiły go wszelkie kwestie techniczne, oprócz zagadnień z elektryki i automatyki opanował też umiejętności z innych dziedzin, takich jak hydraulika czy budownictwo. Dzięki wszechstronnej wiedzy wielokrotnie pomógł już klientom bezradnym wobec złożoności usterki. Mieszka w Poznaniu.

 

AGNIESZKA WOJTASZEK: Zacznijmy od pytania o pracę, bo właśnie z tego powodu się spotykamy. Jak zaczęła się Pana przygoda z własną firmą?
PIOTR WITKOWIAK: To była chyba przede wszystkim kwestia tego, że człowiek chciał coś robić. Na początku lat 90. pracowałem więc w państwowym zakładzie, a popołudniami wykonywałem prace elektryczne na zlecenie. Zaczęło się od montaży domofonów, później alarmów i instalacji elektrycznych

Czyli ma Pan spore doświadczenie, działał Pan tak naprawdę w dwóch polskich rzeczywistościach – tej dzisiejszej i tej komunistycznej. Może pan opowiedzieć czym różni się prowadzenie firmy usługowej wtedy i dziś?
Wtedy, wbrew pozorom, nie było problemu ze zlecającymi. W Polsce był taki głód wykonawców, że praktycznie każdy szukał fachowca. Jednak problem z materiałami był ogromny. Pamiętam, że w Poznaniu były tylko 2-3 sklepy, w których można było kupić przewody elektryczne i oczywiście trzeba było mieć szczęście, żeby na nie trafić. Podobnie wyglądała sytuacja w kwestii elektronarzędzi. Teraz to nie do wyobrażenia, ale nie można było wejść do sklepu i kupić wiertarki. Tylko “wieść gminna” co jakiś czas niosła, że w jakimś sklepie będą i wtedy rzucało się wszystko i pędziło. Brało się wszystko, co było w sklepie, bo innych możliwości zaopatrzenia się po prostu nie było. Wiertarka była szczytem marzeń wykonawcy – niewyobrażalne z dzisiejszej perspektywy,

W takim razie jak szukał Pan zleceń w tych czasach?
Na początku dawałem ogłoszenia w gazetach, rozwieszałem ulotki na słupach. Odpowiadałem też na prośby zlecających, którzy także ogłaszali się w gazetach. Później, gdy już człowiek prowadził własną działalność jakiś czas, to jeden klient podsyłał następnego i tak to się kręciło. W moim przypadku na początku byli to klienci indywidualni, którzy później zaczynali też prowadzić własne firmy. W ten sposób i ja zacząłem realizować większe zlecenia, także w dużych firmach, jak Lisner, POZ BRUK, Aquanet, Bridgestone i wiele innych.

Co się zmieniło w tej kwestii?
Mam swoją stronę internetową, ale wciąż sporą część zleceń zdobywam na zasadzie polecenia, tak jak dawniej. Mam grono stałych klientów, którzy w miarę potrzeb się do mnie odzywają. Mam też pod opieką kilka firm, dla których pracuję. Korzystam też z różnych serwisów i portali internetowych.

Co decyduje o tym czy wyśle Pan ofertę danemu klientowi? Co sprawia, że zlecenie staje się dla Pana interesujące?
Nie dzielę zleceń na mniej i bardziej ważne, czy ciekawe. Biorę wszystkie zlecenia, które jestem w stanie zrobić dobrze. W ciągu wielu lat pracy nauczyłem się, że czasami od drobnego zlecenia może zacząć się naprawdę duży i ciekawy projekt. Ponieważ jestem automatykiem, a z wykształcenia elektronikiem, bardzo lubię ciekawe realizacje, które wymagają szczegółowego zaprojektowania. Dlatego ostatnio dużo czasu spędzam nad projektowaniem i wykonywaniem instalacji elektrycznych inteligentnych domów.

O! Może Pan opowiedzieć trochę więcej o inteligentnych domach? To już nie wizja z hollywoodzkiego filmu?
Nie, to coraz bardziej popularne rozwiązanie. Pierwszy inteligentny dom zaprojektowałem i wykonałem już w 2006 roku i od razu była to wielka rezydencja. W przeciętnym domu jest ok. 30-50 modułów automatyki, podczas gdy tam, już na starcie, do obsługi potrzeb domu potrzebnych ich było 260. W tej chwili w inteligentnym domu można mieć prawie wszystko. Taki dom sam dostosowuje się do potrzeb użytkowników, dbając przy tym o ekonomię eksploatacji i cały czas monitorując sytuację wewnątrz i na zewnątrz. Opuszczając dom, właściciel nie musi się martwić o nic. Po naciśnięciu jednego przycisku w garażu, na pilocie lub w telefonie, żaluzje w oknach opuszczają się, temperatura w domu obniża się z komfortowej do temperatury czuwania (ograniczając zużycie energii do minimum), wyłącza się oświetlenie, zbędne gniazdka zasilania, elektrozawór wody zamyka wodę w łazienkach i kuchni, elektrozawór gazu odcina dopływ gazu do kuchenki gazowej, włącza się alarm i kamery kontrolujące posesję. Dzięki videodomofonowi połączonemu z internetem, właściciel może z każdego miejsca na świecie zobaczyć i przeprowadzić rozmowę z osobą dzwoniącą do furtki. Kiedy wraca do domu, ten na powrót ożywa. Można ustawić system tak, żeby właściciela witała ulubiona muzyka, czekała gorąca kąpiel albo gorąca kawa! Systemem można sterować za pomocą komputera lub telefonu komórkowego – z każdego miejsca na świecie.

Strasznie ciekawe! A skąd w takim razie wziął się pan na Fixly?
Lubię trzymać rękę na pulsie, więc co jakiś czas przeglądam portale ofertowe – tak też trafiłem na Fixly. Zarejestrowałem się i chwilę później dostałem pierwsze zapytanie. Ponieważ akurat byłem w pobliżu, podjechałem do klientki i w ciągu pół godziny załatwiłem sprawę. Klientka była mile zaskoczona.

Zaskoczona tempem odpowiedzi i pracy?
Oraz tym, że udało się problem rozwiązać. Byłem trzecim fachowcem, który podjął tę próbę. Szukała do skutku na różnych serwisach, więc do Fixly podchodziła na początku sceptycznie. Wydaje mi się, że wielu klientów, mając złe doświadczenia, podchodzi do serwisu z rezerwą. Dopiero później, po wizycie fachowca, gdy są zadowoleni z efektu przyznają, że to dobry pomysł i chętnie wystawiają ocenę.

Fixly – pomysł na lepsze wykorzystanie czasu wolnego czy kolejne źródło zarobku?
Fixly traktuję trochę jak badanie rynku. Lubię kontakt z klientami, bo właśnie z tych rozmów rodzą się najciekawsze projekty, więc aktywnie szukam zleceń. Sam z resztą dużo uczę się od osób, dla których pracuję. Klienci są coraz bardziej ciekawi, szczególnie młodzi ludzie.

Po czym poznać prawdziwego fachowca?
Zależy na jakim etapie. W trakcie wymiany wiadomości na Fixly na pewno po cenach, ale też po tym jakie dodatkowe pytania zada wykonawca. Mówiąc na swoim przykładzie – jeżeli klient określił w zapytaniu dość dużo szczegółów, ale mi brakowało paru konkretów, żeby naprawę wycenić, to zadawałem kilka dodatkowych pytań pomocniczych. Po tym łatwo określić z kim ma się do czynienia. A fachowość? Moim zdaniem wynika z ciężkiej pracy, rzetelnego podejścia do klienta i pasji.