uścisk męskich dłoni

FACHOWCY FIXLY: Prawdziwy fachowiec wie więcej niż Google!

„Prawie całe życie spędziłam na budowie. Zaczynałam od regipsów i malowania, później zaczęło ciągnąć mnie bardziej do instalacji sanitarnych. Na początku pracowałam jako pomocniczka. (…) Na moje umiejętności składa się wiedza ojca, wiedza wujka i jednego z moich byłych szefów. To trzy osoby, od których czerpałam najwięcej, z ich doświadczenia cały czas korzystam” – mówi Monika Szymańska, specjalistka w dziedzinie prac remontowych, wykończeniowych, instalacji sanitarnych, a w czasie wolnym pasjonatka tańca.

Monika Szymańska fachu uczyła się od ojca i wujka. Doświadczenie zawodowe zdobywała na licznych budowach, pracując zarówno przy instalacjach sanitarnych, jak i wykładzinach przemysłowych czy w branży remontowo-wykończeniowej. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.

AGNIESZKA WOJTASZEK: Zacznijmy od podstawowego pytania – skąd ta budowlanka?

MONIKA SZYMAŃSKA: Tak naprawdę, wszystko zaczęło się od ojca, który robił instalacje sanitarne. Siłą rzeczy, mając 15-17 lat, zaczęłam z nim jeździć na budowy i mu pomagać. Doświadczenie zdobywałam też wykańczając domy rodziców – wspólnie przerobiliśmy 3 – to było niezłe pole do popisu.

Zawsze pracowała Pani w tej branży, czy miała Pani chwile zwątpienia?

Prawie całe życie spędziłam na budowie. Zaczynałam od regipsów i malowania, później zaczęło ciągnąć mnie bardziej do instalacji sanitarnych. Na początku pracowałam jako pomocniczka. Wujek i ojciec brali mnie ze sobą na budowy i zajmowałam się kwestiami sanitarno-grzewczymi. Kiedy miałam 26 lat wkręciła mnie szkoła tańca. Zarabiałam na nią budowlanką. Wtedy nie chciałam robić żadnych dużych instalacji, więc zajmowałam się łazienkami. Niczym w “Gorączce sobotniej nocy” – do 15:00 byłam panią kładącą kafelki, a od 15:00 instruktorką tańca. Po 2-3 latach trzeba było jednak wybrać, podjąć decyzję co robić dalej.

Ponieważ dziś rozmawiamy o Fixly, wiemy na co się Pani zdecydowała.

Na moje umiejętności składa się wiedza ojca, wiedza wujka i jednego z moich byłych szefów. To trzy osoby, od których czerpałem najwięcej, z ich doświadczenia cały czas korzystam. Ten potencjał ułatwił decyzję.

Jak zdobywa Pani zlecenia?

Bardzo często z polecenia. Jeden klient mówi o mnie kolejnemu i wieść się niesie. Taka pozytywna opinia to niesamowicie ważna sprawa. Po jednym mniejszym zleceniu może trafić się kolejne, znacznie większe. A wszystko dzięki dobremu słowu od klienta.

Skąd w takim razie Fixly?

Konto na Fixly założyłam pod koniec grudnia. I w styczniu się zaczęło! Nie miałam dużo planów, więc tak naprawdę cały czas byłam na telefonie, wyłapywałam nowych klientów. Na początku chciałam ambitnie w pierwszej wiadomości wysyłać bardzo szczegółową ofertę, ale później uznałam, że najważniejsze to nawiązać kontakt. Przedstawić się, powiedzieć krótko o szczegółach, zadać pytania. W ten sposób zrealizowałam kilka zleceń jeszcze zimą. I oczywiście zawsze prosiłam o opinię. Jakąkolwiek! Chciałam, żeby ludzie pisali jakie mają odczucia, co było okej, co niekoniecznie. Dzięki temu mam już w profilu sporo opinii, a one przyciągają kolejnych klientów.

Jak wygląda kwestia wyceny Pani usług?

Zawsze mówię, że tak jak nie nauczę nikogo tańczyć przez telefon, tak samo pacjenta przez telefon nie zbadam. Ogólną, szacunkową wycenę bez problemu mogę podać przy rozmowie telefonicznej. Jednak szczegółowa wycena wymaga, żeby dane miejsce zobaczyć, wymierzyć, dokładnie omówić z klientem. Zawsze też wyczulam klientów na to, że koszty remontu mogą się zmienić. Zmienią się okoliczności, cena w hurtowni, wybór klienta… Na to też trzeba być przygotowanym planując wydatki.

Jak rozpoznać prawdziwego fachowca?

Prawdziwy fachowiec już w pierwszej rozmowie będzie zadawać bardzo dużo pytań. Będzie chciał się dowiedzieć czego klient chce, co wie, w jakim wymiarze potrzebuje rady i pomocy. I będzie wiedzieć znacznie więcej niż Google!  

A czego ciekawego można się dowiedzieć z Google?

Panuje przekonanie, że wszystkiego, prawda? Niekoniecznie. Google daje standardowe odpowiedzi na standardowe pytania. Są kwestie, na które tylko praktyka zna odpowiedź. Jasne, warto się uczyć, czytać. Ja sama dużo się w ten sposób dowiedziałam i cały czas się dokształcam, ale wyszukiwarka internetowa nigdy nie zastąpi doświadczenia. Poza tym cały czas coś nowego się dzieje, cały czas trzeba się uczyć. Klientowi trzeba dawać wiedzę i umiejętności na miarę XXI wieku.

Czyli prawdziwy fachowiec inwestuje w swoją działalność i uczy się cały czas, przez całe życie.

O tym nie możemy zapomnieć. Musimy cały czas się rozwijać, inwestować. I dzięki temu podejściu na dzień dzisiejszy mam wolny termin w październiku.