Wszystko, co trzeba wiedzieć o cenie za 1 m2 wykończenia
Szukając firmy wykończeniowej czy remontowej dla naszego wnętrza pytamy zazwyczaj: “Ile za metr takiego wykończenia? Tak mniej więcej”. Niestety zazwyczaj bywa więcej niż mniej. Dlaczego? Wyjaśnia Irena Zajdel z firmy Valent – kompleksowe projektowanie wnętrz w Krakowie.
Co mamy na myśli, pytając: “Ile kosztuje metr?”
Na wykończenie mieszkania czy domu składa się cały proces:
- FAKT pierwszy: pomysł na wykończenie – na projekt wnętrza, nawet jeśli sami projektujemy, trzeba poświęcić czas.
- FAKT drugi: wykonanie – robocizna (prace wykończeniowe – realizacja naszego projektu aranżacji wnętrza). Do tego dochodzą materiały budowlane typu kleje, gładzie, kable, winkle, farby etc.
- FAKT trzeci: materiały wykończeniowe typu płytki, podłoga, drzwi etc.
- FAKT czwarty: to, czego większość firm nie uwzględnia w robociźnie – montaż lamp, klamek, karniszy, montaż sprzętów AGD (nie każdy stolarz montuje sprzęty, nie każdy montuje zlew i baterie w kuchni).
- FAKT piąty: meble. Pomijam te na wymiar, np. łóżko trzeba złożyć.
- Na zakończenie całego procesu remontu trzeba posprzątać. A takie sprzątanie jest znacznie trudniejsze od zwykłego codziennego sprzątania. To jest FAKT.
- A na koniec, scalenie całego przebiegu – logistyka wszystkich prac i zamówień.
Więc co ma się składać na tę cenę za metr?
Mit 1. Oczekiwanie najniższej ceny.
Powszechnym jest pytanie o samą robociznę. Jeśli fachowiec nie wie, czy będzie panel pływający czy deska klejona, nie wspomnę o innych kosztach wskazanych na początku, to… Ale po kolei.
Tak mimowolnie wysyłając zapytania do firm remontowych robimy swoisty przetarg – „Kto da mniej”. Zazwyczaj odbywa się to tak: „Mam 50 metrów i ile to będzie”.
Skąd się to bierze?
Jeszcze jakieś 20-30 lat temu, kiedy wybór materiałów typu płytki i panele nie był tak bogaty jak dziś, wybierało się płytkę A w kolorze B i będzie dobrze. Trwało to długie lata, stąd nasi rodzice, jak i niektórzy z nas jeszcze pamiętają, gdy remont oznaczał „ma być nowe”. Fachowcy przyzwyczaili się, że będzie przysłowiowe 1000 zł/m2 z materiałem. Na pewno się nie przeliczy.
Czasy się zmieniły, wielu z tych fachowców nadal pracuje i są świetni. A przeświadczenie 1000 zł/m2 zostało i nie może jakoś w wielu przypadkach przejść transformacji.
Dodatkowo, nie wdając się tutaj w szczegółowy zakres prac, kiedy fachowiec mówi „będzie 1000 zł za metr z materiałem” ma na myśli w dzisiejszych czasach materiał budowlany. Klient natomiast myśli, że będzie z materiałem wykończeniowym typu podłoga, drzwi i płytki. Dość często wyobraźnia dostawia nam umeblowanie naszych wnętrz.
Innym czynnikiem pokutującym dość mocno jest fakt, iż część firm kompleksowo wykańczających wnętrza wprowadziło pakiety wykończeniowe. I tutaj, swojego czasu, prześcigały się w cenie za metr, pokazując przy tym piękne wnętrza wykończone w wysokim i średnim standardzie z wyposażeniem, pisząc 350zł – 500zł za metr z materiałem. Pytanie jakim?
No cóż. Reklama dźwignią handlu mówią.
Stąd w pamięci mamy atrakcyjne ceny, ale obecnie żaden fachowiec nie będzie robić nam wykończenia wnętrz za cenę sprzed 10 lat. Tak samo nie wykończymy w całości mieszkania za 500 zł za metr mimo pięknej reklamy.
Mit 2. Brak sprecyzowania zakresu prac. Oczekiwanie wszystkich prac w cenie za metr.
Jak już wspomniałam wcześniej, samo pytanie „Ile za metr” bez dokładnego określenia, co w ten metrze się zawiera, zawsze kończy się „więcej” niż „mniej”. W takich historiach ostatecznie okazuje się, że zabrakło funduszy na wymarzone wnętrze.
Gdzie został popełniony błąd? W komunikacji. I nie chodzi tutaj o jeżdżenie na budowę.
Słysząc od fachowca cenę za metr, fachowiec zazwyczaj podaje cenę najbardziej podstawowych prac bez materiałów, bez przeróbek, bez tzw. prac nieprzewidzianych, bo jak sama nazwa wskazuje, są one nieprzewidziane. A na pewno już bez montażu lamp, karniszy i sprzętu.
Oczekiwania klienta niestety w tym zakresie często się różnią. Bo przecież, co to jest przesunąć jedno gniazdko tu i tu. A tam dorobić. Po co przeróbka wody, skoro deweloper doprowadził. Przy realizacji okazuje się, że trzeba, no to trzeba. Na koniec jeszcze tu przykręcić, tu zawiesić, tam podłączyć. Przecież stawka uzgodniona, a fachowiec tyle lat na rynku, to przecież nie pierwszy remont robi.
No tak, zrobić fachowiec zrobi, bo umie. Przecież tyle lat na rynku. Ale dla niego to są prace dodatkowe. A on podawał cenę podstawowych prac.
Mit 3. Nieprzewidziane prace.
Co to są „prace nieprzewidziane”? To są prace, których ilości fachowiec nie może wskazać na etapie pierwszej rozmowy z klientem.
Jak policzyć prace nieprzewidziane?
Wystarczy na początek oddzielić wszystkie możliwe przeróbki od prac typu: sufity podwieszane, tapety, nagłośnienie, wyciszenie…. Te drugie z łatwością możemy określić w cenie do metra, mając projekt aranżacji wnętrza.
Skupmy się na pierwszym – przeróbki jako prace nieprzewidziane.
Mieszkania deweloperskie mają rozprowadzone instalacje. To jest fakt. Na pierwszy rzut oka powstaje pytanie „Po co przerabiać skoro jest?”.
Kiedy zastanowić się nad liczbą gniazdek czy rozmieszczeniem oświetlenia, bardzo szybko zauważymy, iż liczba punktów elektrycznych jest niewystarczająca. Kuchnię zawsze trzeba dostosować, dochodzą przeróbki. W łazience, wystarczy, że deweloper przewidział wannę i dostosował instalację do wanny, a my chcemy prysznic. Przesunięcie punktu nawet o 5 cm jest przeróbką.
W rozmowach z fachowcami na pytanie „ile łazienek i kuchni wykonaliście bez przeróbek?” zawsze słyszałam ZERO.
Skoro przeróbki w łazience i kuchni można przewidzieć, ponieważ zawsze są, czy nadal te prace są nieprzewidziane? A co z elektryką? Tutaj z pomocą przychodzi doświadczenie, które pokazuje powtarzalność statystyczną. Statystycznie można ilość przeróbek elektrycznych z łatwością określić.
A co z innymi przeróbkami? One również się powtarzają statystycznie.
I co tutaj zrobić?
Jak widać, jest wiele rozbieżności w pojmowaniu tych samych rzeczy przez fachowca a klienta.
Dlaczego? Dlatego, że rządzi cena za metr – „kto da mniej”.
Klient szuka najniższej ceny bez zastanowienia się, co za to otrzyma. A fachowiec potrzebuje zleceń i dostosowuje się do klienta podając mu najniższą cenę wykończenia. UWAGA! Podstawowego za samą robociznę. A to jest jeden z siedmiu elementów całego wykończenia, jak pokazałam na początku.
I powstają później historię „miało być 30 tys. A wyszło…”
Jak wykończyć i się nie wykończyć?
Na początek warto zmienić postrzeganie całości procesu wykończenia z „ile za metr?” na „jaki będzie całościowy budżet wykończenia?”. Do wprowadzenia się, czyli tak zwanego stanu pod klucz, wymagane są nie tylko drzwi i podłogi. Potrzebne są również lampy z żarówkami, coś na okna, by sąsiad niekoniecznie wszystko o nas wiedział. Konieczna jest kuchni ze sprzętami. Przydało by się łóżko, etc.
Określenie budżetu całościowego wykończenia przed rozpoczęciem prac.
Czy wiesz, że przy mieszkaniu około 50 m2 rozbieżność budżetu całościowego, przy lekkim podwyższeniu standardu, może wahać się mniej więcej o 50-100 tyś. zł? A część prac tzw. robocizna, zależna jest od wyboru materiałów?
Harvard kosztuje
Nauka i pomyłki szczególnie przy wykończeniu wnętrz czy remoncie bardzo dużo kosztują.
Ile kosztuje wykończenie? Na pełne koszty wykończenia wnętrz składa się nie tylko cena robocizny prac podstawowych. Również wszystkie materiały i prace, wspomniane na początku.
Podsumowując, cena za metr jest wynikiem kompletnych kosztów wykończenia podzielona na ilość metrów. Traktując cenę za metr jako wyjściową z naszego przysłowiowego 1000 zł za metr zawsze będzie więcej. Co najmniej 2 razy. W przypadku mieszkania około 50 m2 jest to co najmniej 50 tys. zł. więcej.
Dlatego na początku warto określić pełny budżet wykończenia by wiedzieć ile kosztują nasze marzenia o nowym wnętrzu, a na ile nas stać. Rozpisany pełny budżet łatwiej jest modyfikować na „papierze” niż zostać z niedokończonym remontem i niespełnionymi marzeniami.